Żenada po kostrzyńsku

Czy w oficjalnej urzędowej decyzji można pomylić pisma i powoływać się na nieistniejące treści? Oczywiście można! Przy okazji jest to doskonała okazja, aby poinformować petenta, że jego firma jest nierokująca i stwarza wyłącznie obciążenie i zagrożenie dla lokalnej społeczności. Takie rzeczy tylko w Kostrzynie!

 

Historia wydaje się wręcz banalnie śmieszna. Kostrzyński mikro przedsiębiorca z branży transportowej postanowił złożyć wniosek do Miasta Kostrzyn nad Odrą o rozłożenie na raty, wraz z odsetkami, podatek od środka transportu. Urzędnicy „zweryfikowali” dokumenty księgowe i stwierdzono, że działalność kwalifikuje się do takiej pomocy („...organ podatkowy uznał, że w sprawie występuje ważny interes strony, jednak nie zastosował się na zastosowanie ulgi...”). Prosta historia – miasto ma prawo się nie przychylić, odpisać „suchara” z kilkoma odniesieniami do akt prawnych i orzeczeń sądu, i koniec tematu.

Kostrzyński urząd postanowił jednak zamienić styl urzędowy na gminne mądrości w stylu „poradnik dla przedsiębiorcy”. Na podstawie wniosku stwierdził, że firma nie rokuje („… udzielenie pomocy, która nie rokuje pozytywnego efektu jest zdaniem organu niedopuszczalne...”). Ponadto burmistrz uznał, że w okresie covidowym (2021 rok) firma otrzymała już ulgę, która nie przyniosła oczekiwanego rezultatu („...działania te nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. W kolejnych latach złożyła Pani jeszcze dwa wnioski. Wynika z nich, że w dalszym ciągu nie radzi sobie Pani z trudnościami...”) i teraz najodważniejszy punkt decyzji - („...nie może Pani oczekiwać, że wspólnota stanie się stałym sponsorem Pani działalności...”). Wniosek dotyczył roku 2023. W rocznym bilansie nierokująca firma uzyskała kilkadziesiąt tysięcy złotych dochodu. Branża transportowa i nie tylko obecnie „walczy o przetrwanie”. Burmistrz po 22 latach pracy ma jednak większą świadomość – wydaje urzędowe diagnozy – firma nie rokuje, zapraszamy na szparagi do naszych sąsiadów. Możesz się ewentualnie położyć i czekać na „miejski zasiłek” i mieszkanie socjalne.

Nie podejrzewam, aby Andrzej Kunt świadomie podpisał się pod taką decyzją i postanowił pouczać lokalnych przedsiębiorców jak mają prowadzić działalność gospodarczą. Nie przypuszczam także, że nasz gospodarz, który praktycznie przez całe życie pracuje w budżetówce, a jego jedynym zmartwieniem jest to, czy 10-tego dostanie wypłatę przed, czy po południu nagle został audytorem działalności gospodarczych.

Dodaj komentarz