Pierwsze informacje o śmierci Odry pojawiły się pod koniec lipca. Dzisiaj wiemy już więcej na temat największego w historii zatrucia tej ważnej polskiej rzeki. Wciąż jednak nie znamy winnych odpowiedzialnych za śmierć tysięcy ton ryb.
Nad ustaleniem przyczyn tak olbrzymiego skażenia pracują państwowe jednostki, w tym przede wszystkim Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, Ministerstwo Infrastruktury oraz Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Z prac tych organów nie są zadowoleni lubuscy posłowie, wymiernie zainteresowani sytuacją tej królowej lubuskich rzek. Dr Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy oraz dr Tomasz Aniśko z Partii Zieloni w ramach kierowanego przez siebie Parlamentarnego Zespołu ds. Renaturyzacji Odry wraz z naukowcami i organizacjami związanymi z ochroną środowiska, na własną ręką próbują znaleźć winnych i składają w tej sprawie doniesienia do Prokuratury.
- Złożyliśmy doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa, wiceprezesa oraz dyrektora Departamentu Rybactwa Państwowego Gospodarstwa Wody Polskie, którzy w związku ze skażeniem Odry złamali art. 231 Kodeksu karnego, który mówi o niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariusza publicznego – mówi posłanka Kucharska-Dziedzic. Co ciekawe, materiał dowodowy do pozwów dostarczyły państwowe służby. Jak to możliwe? Państwo polskie wiedziało bowiem, że za śmierć ryb odpowiadają złote algi, a za ich zakwit jest wynikiem skrajnego zasolenia wody. Wyznaczone do nadzoru nad rzekami instytucje nie zrobiły jednak nic, by powstrzymać kolejne zrzuty zasolonej wody, co wywołało powtórną katastrofę na rzece.
Lipcowe skażenie rzeki nie było jedyne. We wrześniu przez Odrę przeszła następna śmiercionośna fala wybijając kolejne ławice ryb. O tym, że za ponowne pojawienie się w rzece złotych alg odpowiadają słone wody, dowiódł Zespół prowadzony przez dr Kucharską-Dziedzic i dr Aniśko. W związku ze stwierdzeniem przekroczonych norm wskaźników zasolenia (za co odpowiadają najprawdopodobniej zrzuty solanki z kopalń należących do spółek Skarbu Państwa) posłowie zwrócili się do wielu zakładów funkcjonujących nad Odrą z prośbą o przedstawienie informacje na temat ilości zrzucanych ścieków. Informacji nie uzyskali jednak od głównych podejrzanych, czyli ze spółek Skarbu Państwa!
To, że skażenie Odry powoli znika z czołówek mediów, nie oznacza, że problem został rozwiązany, a przyczyny katastrofy zostały wyjaśnione. Lubuska posłanka Anita Kucharska-Dziedzic w trakcie posiedzenia Zespołu Odrzańskiego zadeklarowała, że będzie drążyła temat do skutku, żeby politycy obozu władzy nie zamietli sprawy pod dywan.
- Katastrofa ekologiczna na Odrze z przełomu lipca i sierpnia 2022 roku pokazała, że służby i państwo nie działają, a także nie uczą się na własnych błędach – bulwersuje się Kucharska-Dziedzic. - Pytałam w interpelacjach i interwencjach poselskich, co zrobiły Wody Polskie, co zrobili urzędnicy odpowiedzialni za rzekę, za czystość wody i za ryby w tej rzece? Nie zrobiono nic! I za te zaniedbania urzędnicze, za tą bezczynność poniosą odpowiedzialność karną. Bycie szefem instytucji państwowej to nie tylko wysokie apanaże i limuzyny. To jest także odpowiedzialność i w przypadku zaniedbań oraz zaniechań to jest także odpowiedzialność karna. Dzisiaj na czele Prokuratury stoją koledzy prezesów państwowych instytucji i spółek Skarbu Państwa. Ale to się zmieni. Teraz mój Zespół zbiera dowody, które dostarczają naukowcy, ekolodzy, międzynarodowi eksperci i obywatele zainteresowani tą sprawą. Wykorzystamy je z pewnością – informuje lubuska posłanka.
Działania wokół Odry pokazują, że pomimo tego, że sytuacja z rzeką jest zupełnie wyjątkowa, to wszystkie zachowania urzędników były standardowe. I to jest sytuacja zupełnie niesłychana! Presja na urzędników jest konieczna. Muszą wykonywać swoje zadania tak jak należy, żeby Odra znów mogła żyć. W interesie Lubuszanek i Lubuszan jest zrobienie wszystkiego, żeby rząd nie zapomniał o tej katastrofie. Unikanie odpowiedzialności za popełnione i popełniane błędy może bowiem skutkować nałożeniem na Polskę kar finansowych.
Jak dodaje Kucharska-Dziedzic, zatrucie to też konsekwencja regulacji rzeki, a budowa stopni wodnych na Odrze to gwóźdź do jej trumny. Posłanka twierdzi, że będzie naciskała na weryfikację planów inwestycyjnych związanych z regulacją i „betonowaniem” rzeki.