Około 60 osób uczestniczyło w środowym spotkaniu poświęconym przyszłości dębnowskiego szpitala. Miejsce konferencji (były SEC) nie było wybrane przypadkowo. Pomimo widma upadłości, szpital rozważa przeniesienie w to miejsce oddziału rehabilitacji.
W spotkaniu uczestniczyli „konkretni” ludzie, od których zależy bezpośrednio przyszłość szpitala im. Matki Teresy z Kalkuty. Obecność starosty myśliborskiego, członków Zarządu starostwa oraz burmistrza Dębna wraz z częścią radnych wydawała się być dobrym zwiastunem na pokonanie prawie półrocznego impasu. Niestety po ponad dwóch godzinach można było odnieść wrażenie, że spotkanie przekształciło się w Gombrowiczowskie roztkliwianie się profesorów od syntezy i analizy. Paradoksalnie rozwiązanie problemu wydaje się proste. Rada Dębna zobowiązała burmistrza Kulbickiego do negocjacji – jest wola przejęcia większościowej kontroli udziałów w szpitalnej spółce, pod warunkiem adekwatnej do udziałów spłacie zadłużenia szpitala. Szpital ma 10 mln zadłużenia. Powiat nie ucieka od odpowiedzialności za spłatę swojej części (7 mln), a miasto od swojej (3 mln). Po spłacie zadłużenia burmistrz zadeklarował przekształcenie szpitala na „miejską” spółkę. Szybkie decyzje blokuje jednak zerowe zaufanie potencjalnych partnerów. Miasto obawia się, że przejmie pakiet większościowy, a powiat będzie zwlekał ze spłatą swojego długu, a wierzyciele będą kierować się aktualnymi danymi w KRS-ie. Powiat natomiast obawia się, że „odda” szpital, a miasto będzie dążyło do przekształcenia pakietu kontrolnego w proporcji 51% do 49%. Dlaczego jest to istotne? Szpital zadłuża się każdego miesiąca o kolejne 400 tysięcy złotych. Rocznie daje to 5 milionów złotych. Powiat chce się pozbyć gorącego kartofla z 20% udziałem. Przy takim podziale rocznie dopłaci do funkcjonowania spółki 1 mln. zł, z miasto 4 miliony. W obliczu 20 milionowego zadłużenia gminy Dębno oraz „otwartego” zadłużenia szpitala, perspektywa robi się mało optymistyczna. W takim przypadku czekoladki i kwiaty dla pań z Regionalnej Izby Obrachunkowej mogą nie wystarczyć. Wizerunkowo tracą na tym wszyscy, ale przedstawiciele powiatowej rady spoza Dębna mają gotowe pytanie retoryczne - „gdzie leży szpital im. Matki Teresy z Kalkuty”?. W 2015 roku powiatowi udało się przekazać gminie Barlinek szpital w proporcji udziałów 20 do 80%. Taką samą odpowiedzialność za potencjalne przyszłe straty chcą ponosić w Dębnie. Burmistrz Kulbicki chce, aby powiat wziął kredyt i spłacił swoje zadłużenie w 2019 roku. Członkowie Zarządu Powiatu zadeklarowali, że w ciągu tygodnia powinni sprawdzić możliwości powiatu w tej kwestii. Jeśli Zarząd podejmie decyzje o spłacie zadłużenia z kredytu, miasto Dębno będzie musiało w tym roku wygospodarować na szpital ok 5 milionów złotych (3 z zadłużenia oraz 2 na bieżące utrzymanie do końca roku plus nieprzewidywalne wydatki inwestycyjne). W budżecie gmina na pewno nie ma takich zaplanowanych środków, dlatego będzie dążyć do przejęcia szpitala w minimalnej proporcji (51%) - wtedy bieżące zadłużenie będzie spłacać „po połowie” ze starostwem, ale na taką proporcję nie zgodzi się Zarząd Powiatu. Powiat będzie miał łatwe argumenty, bo będzie porównywał szpital z Dębna i Barlinka, a radni z Barlinka raczej się nie zgodzą na „specjalne” traktowanie dębnowskiej placówki.
Spotkanie zakończyło się niczym. Starosta zasugerował, że jak się nie porozumie z Dębnem, to może sprzedać udziały w szpitalu, a to może być związane z prywatyzacją i likwidacją nierentownych oddziałów. Decyzję trzeba podjąć w ciągu miesiąca. Jak lekarze nie dostaną majowej wypłaty, to kwestia dębnowskiego szpitala rozwiąże się sama.
Bartosz Gajewski